Witam wszystkich ponownie. W ostatnich postach opowiedziałam Wam gdzie mieszkałam podczas mojej podróży, w jakie miejsca zapuszczałam się wieczorami i co robiłam w szkole. Nie mówiłam jednak jeszcze o tym co robiłam po szkole! Dzisiaj opiszę jedne z moich ulubionych form spędzania czasu wolnego na Malcie! Zapraszam.
Szkoła Education First, do której wtedy uczęszczałam, organizowała wiele zajęć pozalekcyjnych, niektóre były płatne inne nie. W pierwszym tygodniu mojego pobytu na Malcie zdecydowałam się pójść razem z koleżankami na lekcje Zumby! Na początku trochę się wahałyśmy, bo chociaż ja od dziecka jestem związana z tańcem nigdy nie tańczyłam tego stylu. Pomyślałyśmy jednak: raz się żyje! i zapisałyśmy się na listę chętnych. W ostatnim poście opowiadałam Wam o ulicy, na której znajdowało się wiele barów i klubów. Właśnie w jednym z nich odbywały się nasze zajęcia.
źródło: http://dalevilleal.com |
Naszym nauczycielem okazał się być bardzo miły Brazylijczyk. Razem ze swoją partnerką uczyli nas kroków. Na początku tańczyliśmy wszyscy razem, w grupie. Nauczyliśmy się pierwszych sześciu podstawowych kroków i gdy już zapadły nam w pamięć i wykonywaliśmy je prawie bezbłędnie przyszedł czas by dobrać się w pary i zacząć uczyć się choreografii. Początkowo tańczyłam z moją koleżanką jako jej partner, potem jednak nauczyciel powiedział żebyśmy po każdej rundzie zmieniali się o jedną osobę. Takim sposobem podczas jednej godziny zatańczyłam z ponad 20 różnymi partnerami. Trzeba przyznać, że niektórzy byli lepsi, niektórzy nieco słabsi, ale widać było, że wszyscy się starają i chcą wypaść jak najlepiej. Nie byliśmy przy tym jednak idealni i co chwilę dało się słyszeć salwy serdecznego śmiechu, gdy komuś poplątały się nogi i upadł razem z partnerką na ziemię. Atmosfera była tak dobra, że postanowiliśmy pojawić się na tej lekcji ponownie, w drugim tygodniu mojego kursu. Bardzo miło wspominam te lekcje. Chociaż nie zapamiętałam z nich wiele sprawiły mi dożo frajdy i uśmiechu. (niestety, nie miałam okazji zrobić żadnych zdjęć podczas tych zajęć, więc pozostaje Wam tylko wierzyć mi na słowo, że były bardzo męczące! :) )
źródło: http://wcg.blogg.no |
źródło: foursquare.com |
Z powodu upalnej pogody jednym z moich ulubionych zajęć były wyjścia na plażę. W zależności od nastroju, pogody i godziny wybierałam EF Beach Club albo kamienistą plażę niedaleko rezydencji, w której mieszkałam. EF Beach Club odwiedzałam głównie w wieczornych godzinach lub jeszcze przed lekcjami, gdy nie było tam wielu innych uczniów. Wielką zaletą tego miejsca były darmowe leżaki z parasolami, których nie mogłam znaleźć na plażach publicznych. Gdy słońce za bardzo mnie rozgrzało mogłam schować się w pokoju gier i pograć w piłkarzyki albo włączyć grę video na konsoli. W tej sprawie również popularne były rozgrywki piłki nożnej. Dużą zaletą był również sklepik z lodami, chłodnymi napojami i przekąskami, bo nie musiałam pamiętać o wzięciu ich z domu a potem chodzeniu po nie na drugą stronę ulicy. Podczas odpoczynku na tej plaży najczęściej wkładałam słuchawki w uszy i po prostu podziwiałam widoki albo pływałam. Łagodne zejście do morza nie istniało. Trzeba było albo wskoczyć do wody głębokiej na kilka metrów albo szybko zejść schodkami aby nie blokować kolejki. Dawało to duże pole do popisów jeżeli chodzi o skoki. Chociaż ja nie miałam wiele do zaprezentowania niektórzy przechodzili moje oczekiwania. Salta były tam na początku dziennym. Będąc w wodzie można było obserwować akrobację innych i zastanawiać się jak oni wpadli na zrobienie tych przedziwnych figur!
zobaczcie jakie widoki mieli wieczorni plażowicze! |
Na mojej ulubionej plaży kamienistej uwielbiałam rozkładać się z ręcznikiem, znajdować wygodne siedzenie w kamieniach i słuchając szumu morza czytać książki. Gdy przychodziliśmy tam w grupie rozmawialiśmy o naszych dniach i najbliższych planach. Popularna była również gra w karty. Osoba, która wygrała wymyślałam innym przeróżne wyzwania, które musieli wykonać. Zaczynając od oblewanie się wodą i ścigania po plaży z różnymi zamiarami po śpiewanie piosenki z filmu Titanic na cały głos w biały dzień kończąc. Bardzo lubiłam te nasze beztroskie, pełne śmiechu chwile, bo to one sprawiały, że zapominałam o lekcjach i w ogóle nie czułam się jakbym była w szkole. Wykorzystałam dzięki temu w pełni Maltańskie słońce. Do dzisiaj jednak mam na ciele pamiątkę po naszych wyjściach, gdy na jednym z naszych spotkań zasiedzieliśmy się zbyt długo i dostałam lekkiego poparzenia. Czego nie robi się dla przyjemności?!
mój uśmiech mówi chyba sam za siebie ;) |
Jeżeli chcielibyście poczytać o moich innych przygodach albo bardzo chcielibyście poznać inne historię związane z tym wyjazdem, koniecznie dajcie mi znać w komentarzach!
Pamiętajcie również, że jeżeli tak jak ja, chcielibyście wybrać się na kurs językowy z Education First możecie zapoznać się z ich ofertą zamawiając aktualny, darmowy katalog EF pod tym linkiem.
Do zobaczenia!
Julia
Komentarze
Prześlij komentarz